W dniach 5.04 – 12.04 uczniowie naszej szkoły brali udział w Wymianie Polsko-Niemieckiej, goszcząc u swoich kolegów w Ibbenburen.
Po podróży trzema rodzajami transportu (pociąg-samolot-samochód) w sobotni wieczór, 05.04, dotarliśmy do miasta Ibbenburen w kraju związkowym Nadrenia-Westfalia w zachodnich Niemczech. Tutaj czekali na nas przyjaciele, którzy gościli u nas we wrześniu. Po odnalezieniu swoich pokoi, rozpakowaniu, zasnęliśmy z niecierpliwością wyczekując następnego dnia
W dniach 5.04 – 12.04 uczniowie naszej szkoły brali udział w Wymianie Polsko-Niemieckiej, goszcząc u swoich kolegów w Ibbenburen.
Po podróży trzema rodzajami transportu (pociąg-samolot-samochód) w sobotni wieczór, 05.04, dotarliśmy do miasta Ibbenburen w kraju związkowym Nadrenia-Westfalia w zachodnich Niemczech. Tutaj czekali na nas przyjaciele, którzy gościli u nas we wrześniu. Po odnalezieniu swoich pokoi, rozpakowaniu, zasnęliśmy z niecierpliwością wyczekując następnego dnia

Podczas drugiego dnia nasze „niemieckie rodziny” rodziny zaplanowały nam cały dzień. Udaliśmy się, pociągiem (i to jakim!) na wycieczkę do pobliskiego Osnabruck. Tutaj spacerowaliśmy po pięknym centrum, dziewczyny poznawały niemieckie sklepiki, a chłopcy wiernie im towarzyszyli. Niektórzy udali się w okolice pobliskiej katedry oraz oglądali plac Pokoju Westfalskiego, podpisanego po wojnie trzydziestoletniej z krajami protestanckimi w 1648 roku.
Poniedziałkowy poranek rozpoczął się od wspólnego śniadania w jednej z sal wielkiej szkoły Goethe Gymnasium – Europa Schule w Ibbenburen. Po wspólnych rozmowach towarzyskich i tych formalnych (praca nad wspólnym projektem) udaliśmy się na zwiedzanie szkoły. Nasza partnerska placówka różni się od szkół znanych z polski. Przede wszystkim inny system nauczania, duże wyposażenie, luz na lekcjach. Były i ciekawe rzeczy które bardzo się nam spodobały, np. pokój kanapowy w którym uczniowie spędzali wolny czas, czekając na lekcję, albo przestronny pokój nauczycielski ze świeżymi ciastkami, czekającymi codziennie na nauczycieli.
Następnego dnia wraz z kolegami niemieckimi i ich nauczycielem udaliśmy się do Munster. Miasto to jest również znane z powiązań historycznych. To tutaj został podpisany Pokój Westfalski po wojnie trzydziestoletniej w 1648, tym razem z państwami katolickimi. Historię, kulturę i krajobraz miasta poznaliśmy w bardzo ciekawy sposób – poprzez grę miejską zawierającą 33 pytania po niemiecku. Cała gra, czasem trudna i zawiła bardzo się nam spodobała, bo w przyjemny sposób nauczyliśmy się czegoś o tym mieście. Po południu poszliśmy na kręgle. Gra była bardzo ciekawa i emocjonująca.
W środę odbyliśmy wycieczkę pieszą przez całe miasto do Marchenwaldu. Miejsce to jest dumą mieszkańców Ibbenburen. Tutaj dzieci duże i małe mogą się wiele dowiedzieć o niemieckich bajkach. Spotkaliśmy tu ruchome figury wilka i babci, siedmiu krasnoludków ... trafiła się nawet makieta z Oktoberfestem (!). Potem nasz niemiecki kolega Robin, który jest tutaj kierowcą lokomotywy, zabrał nas na przejażdżkę kolejką przez uroczy lasek.
Czwartego dnia naszej wycieczki udaliśmy się tylko z niemieckim nauczycielem (bardzo zagadkowym) do Bremen i Bremerhaven. Najpierw odwiedziliśmy to pierwsze, portowe miasto, położone nas Morzem Północnym. Ogromne wrażenie wywarła na nas wizyta w Muzeum Deutsches Auswandererhaus, poświęcone ludziom i ich drodze do Nowego Świata. Potem była wizyta w Bremie, zdjęcia przy pomniku „Muzykantów”, zakupy i powrót do niemieckiego domu.
Piątek spędziliśmy w szkole, gdzie wspólnie zajmowaliśmy się naszym projektem, gazetkami, wypełnialiśmy ankiety o UE. Mieliśmy również okazję odwiedzić piwnicę z licznymi strojami teatralnymi, zakupionymi na potrzeby kółka teatralnego. Każdy mógł pokazać siebie w różnych, ciekawych wcieleniach. Po tym odbyliśmy wizytę u burmistrza miasta, który niezwykle ciepło nas przyjął i opowiedział nam wiele o swoim mieście. Wizytę tę udokumentował dziennik miejski, drukując artykuł o naszej wymianie w sobotnim wydaniu. Wieczorem na dziedzińcu szkoły (!) rozpaliliśmy grill i w murach placówki rozmawialiśmy i jedliśmy niemieckie kiełbaski. Zabawa była przednia. Wieczorem byliśmy w największej dyskotece w okolicy – klubie „Aura”. Tam w czterech salach dyskotekowych, każdy bawił się przy muzyce, która jemu pasowała. Byliśmy pod dużym zaskoczeniem profesjonalizmu klubu. Świadczyły o tym nasze bolące rano nogi i wspaniały humor.
Niestety w sobotnie popołudnie musieliśmy opuścić naszych niemieckich przyjaciół. Nauczeni języka, nowych zwyczajów, wybawieni podczas wspólnych wieczorów wróciliśmy do Polski, aby miło wspominać ten wyjazd, wymieniać maile z naszymi rówieśnikami i ... już odliczać czas do ich przyjazdu.
Krystian Koziara