Wracamy w Beskid Żywiecki, nasza Skawica i kolejna wyprawa Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego, kolejne niezapomniane dni. Księżyc widoczny praktycznie cały czas - nic szczególnego, a jednak taki ciekawy. W przeszłości porównywany do Ziemi, myślano, iż ciemne obszary na jego powierzchni to morza, a jasne to kontynenty. Od dawna wiemy, że tak nie jest, jednak nazwy pozostały do dziś.
Wracamy w Beskid Żywiecki, nasza Skawica i kolejna wyprawa Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego, kolejne niezapomniane dni. Księżyc widoczny praktycznie cały czas - nic szczególnego, a jednak taki ciekawy. W przeszłości porównywany do Ziemi, myślano, iż ciemne obszary na jego powierzchni to morza, a jasne to kontynenty. Od dawna wiemy, że tak nie jest, jednak nazwy pozostały do dziś.
Gdy patrzymy na naszego naturalnego satelitę, nasuwają się pytania: Jak powstał? Czy ma jakiś wpływ na Ziemię, na istoty żywe?
Astronomowie najbardziej przychylają się do teorii mówiącej, że Księżyc powstał z zewnętrznej warstwy skorupy ziemskiej poprzez kolizję z obiektem wielkości Marsa. Czy ma wpływ na nasze otoczenie? Tak, istotny. Przyczynia się do powstawania przypływów i odpływów, spowalnia ruch obrotowy Ziemi o około jedną sekundę na sto lat. Oznacza to, że kiedyś doba trwała krócej, a klimat był mniej stabilny. Nocą na zwierzęta czyhają różne pułapki. Jedna z nich została odkryta w Mozambiku, na jeziorze Cahora Bassa. Na podstawie obserwacji dość szybko odkryto zadziwiającą cykliczność w liczebności zwierząt planktonowych. Jest ich dużo, codziennie coraz więcej, aż w pewnym momencie w ogóle znikają. Zorientowano się, że dzieje się tak tuż po pełni Księżyca. Myślano, że to przypadek, ale w następnym miesiącu zjawisko powtórzyło się. W rejonach tropikalnych ciemność zapada nagle. Zwierzęta planktonowe wypływają wtedy na powierzchnie, na żerowanie. W czasie pełni jednak Księżyc wschodzi dokładnie wtedy, kiedy Słońce zachodzi po drugiej stronie. Ponieważ zaś, w Mozambiku, noce są bezchmurne, świeci on tak mocno, ze plankton nie opuszcza głębin. Inaczej jest kolejnej nocy. Księżyc jest nadal bardzo jasny, ale wschodzi dopiero godzinie po zachodzie Słońca. Przez godzinę panuje całkowita ciemność. Wszystkie zwierzęta zmierzają do samej powierzchni, by pożywić się glonami. Wtedy właśnie Księżyc, prawie w pełni, wschodzi. Plankton staje się doskonale widoczny dla oczekujących na ten moment ryb. Następuje prawdziwa katastrofa. W ciągu pół godziny populacja zwierząt planktonowych zostaje zdziesiątkowana.
Po drodze pełnej niebezpieczeństw, dotarliśmy naszym małym busikiem do malowniczej, górskiej miejscowości - Skawicy. Po zakwaterowaniu w ośrodku wyruszyliśmy na wyprawę do schroniska na Hali Krupowej. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Okrąglicę, gdzie na wysokości 1247 m. n.p.m. znajdowała się kapliczka Matki Boskiej Opiekunki Turystów. Wracaliśmy inną trasą, aby urozmaicić sobie widoki. Przeszliśmy przez otaczające Zawoję pasmo Beskidów, w ciągu 2,5 godziny (16 km!), przeprawiając się przez liczne bagna, jamy, rwące potoki i osuwiska. Na szczęście obyło się bez ofiar. Strudzeni i wycieńczeni morderczą trasą z nadzieją wypatrywaliśmy wiejskiego PKS-u, który zawiózł nas do Skawicy. Jednak potem stanęliśmy przed szarą rzeczywistością: z przystanku do ośrodka było aż 2 km! Ku naszej uciesze, na miejscu czekał na nas smakowity obiad. Po krótkim odpoczynku, pełni wigoru rozpaliliśmy ognisko, czemu towarzyszyły radosne dźwięki gitary i soczyste kiełbaski. Kiedy ognisko dobiegło końca, ogarnęła nas senność, powieki stały się ciężkie, a łóżka przyjaźnie zachęcające. Zapadliśmy w sen…
Następnego dnia, po dość dziwnej, jakoby skutecznej pobudce, która na wieki pozostanie traumatycznym przeżyciem w naszych sercach, udaliśmy się podziwiać skarby natury, których brak w naszych stronach. Po drodze zmęczyliśmy się, dlatego piękne dziewczyny postanowiły złapać stopa, którym okazała się zwykła furmanka do przewozu świń. Apogeum naszej rozkoszy stał się cudowny, dziewiczy Wodospad na Mosornym Potoku. Upojeni dzikością natury, która tworzyła swój własny mikrokosmos wróciliśmy do ośrodka.
Po obiedzie odbył się wykład o Księżycu. Następnie wykonaliśmy model powierzchni Księżyca, który atakowaliśmy kulką, by sprawdzić jak zachowa się nasz satelita podczas uderzenia meteorytu. Później pod nadzorem Pana Sęka świeżo upieczone astronomki z naszego LO, targane dzikimi żądzami wykonały swe pierwsze zdjęcia Księżyca. Uwieńczeniem całego dnia był obrzęd pieczenia bananów nad ogniskiem.
Ostatniego dnia trwały obserwacje plam na Słońcu, które cieszyły się zainteresowaniem nie tylko uczestników Seminarium, ale także gości, zamieszkujących w ośrodku. A propos ośrodka, trzeba przyznać, że jest bardzo komfortowy i przytulny. Dzięki temu, że „Leśna Skawica” w całości zbudowana jest z drewna, ma ona swój specyficzny klimat.
Z ręką na sercu polecamy wszystkim tego typu seminaria. Gwarantujemy niezapomniane przeżycia i nowe znajomości.