Aktualności

Konkurs językowy

27.02.2013
Konkurs językowy 1
Dwudziesty pierwszy lutego 2013 roku. Czwartek. Siódma rano. Wyruszamy z Bochni. Jedziemy na konkurs językowy do szkoły partnerskiej w Trstenie na Słowacji. Będą cztery grupy: dwie z języka angielskiego i dwie z niemieckiego. W każdej grupie pięciu uczniów z naszego liceum i pięciu z Gimnazium Martina Hattalu. Wiek i poziom zaawansowania żaków w poszczególnych grupach taki sam (lub bardzo zbliżony).  

Dwudziesty pierwszy lutego 2013 roku. Czwartek. Siódma rano. Wyruszamy z Bochni. Jedziemy na konkurs językowy do szkoły partnerskiej w Trstenie na Słowacji. Będą cztery grupy: dwie z języka angielskiego i dwie z niemieckiego. W każdej grupie pięciu uczniów z naszego liceum i pięciu z Gimnazium Martina Hattalu. Wiek i poziom zaawansowania żaków w poszczególnych grupach taki sam (lub bardzo zbliżony).

 


 

Mijamy Gdów, Myślenice, Pcim. Rozmawiamy o różnych sprawach, o pogodzie, o lekcjach, o rodzinie. Byle nie myśleć o konkursie, byle nie denerwować się niepotrzebnie. Mniej więcej wiemy, co nas tam czeka, ale ... no właśnie, zawsze jest ten pierwiastek niepewności, ułamek niedopowiedzenia, odrobina złej interpretacji języka słowackiego.

 

Zakopianka pod kołami busa, pagórki i góry po prawej i po lewej. Właściwie to nie wiemy, czy będzie łatwo i szybko – jak na drodze dwupasmowej czy raczej się zmęczymy – jak w drodze pod górę, na Szczebel lub na Luboń Wielki. Mamy doświadczenie, mamy wiedzę, mamy przecież wiele lat z angielskim albo niemieckim za sobą, sądzimy, że jesteśmy przygotowani. Ale co będzie, jeśli to i tak okaże się za mało?

 

Skręcamy w prawo i oddalamy się powoli od Rabkolandu. Teraz już ostatni odcinek drogi do Jabłonki, do granicy i do Trsteny. Taka nasza ostatnia prosta. Rozmawiamy o zimie, o wiośnie, przypominamy sobie rożne śmieszne i poważne historie. A konkurs coraz bliżej. To nie będzie zabawa, karuzela, huśtawka czy też wyjście po drabince i zjazd do piaskownicy. Raczej czekają nas serpentyny, zaułki i wąskie przesmyki. Im bliżej granicy tym większe napięcie. A jeszcze jesteśmy w busie...

 

Może przesadzamy. To nie my przecież bierzemy udział w konkursie. To nasi uczniowie. My jesteśmy tylko opiekunami i mamy zasiąść w jury. Oni będą walczyć o jak najlepsze wyniki. Ale przecież oni są profesjonalistami. Opanowani. Przygotowani. Na nich zawsze można liczyć.

 

Od granicy wszystko przyspiesza. Kawa na stacji benzynowej, wjazd do Trsteny, odszukanie szkoły, powitanie, sprawy organizacyjne, konkurs. Część pisemna, przerwa, poczęstunek, część ustna, obiad, wyniki, zakończenie, gratulacje, pożegnanie.

 

Wszyscy uczniowie spisali się znakomicie. Zdobyli nagrody i zdobyli doświadczenie. Gratulujemy i dziękujemy Natalii, Magdzie, Wojtkowi, Szczepanowi, Łukaszowi, Wojtkowi, Katarzynie, Oli, Karolinie, Reginie, Michałowi, Tosi, Karolinie, Wojtkowi, Tomkowi, Katarzynie, Kubie, Wojtkowi, Andrzejowi, Marysi i Biance.

 

Pan dyrektor gimnazjum doskonale podsumował ten nasz międzynarodowy konkurs, mówiąc, że język angielski i niemiecki, że rywalizacja, zdobyte miejsca i nagrody to jedna sprawa, ale chodziło też o to, żeby młodzi ludzie z dwóch różnych szkół, środowisk i kultur poznali się i zobaczyli, jak wiele mają ze sobą wspólnego.

 

tekst: kp

Zdjęcia: Tosia Bukowska 3b

 

 

Galeria zdjęć

Logotypy funduszy UE

„Cyfrowy Powiat Bocheński” - E-administracja w Powiecie Bocheńskim.

Używamy plików cookies w celu optymalnej obsługi Państwa wizyty na naszej stronie. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.