Aktualności

Klątwa Czarnej Perły, czyli III E nad brzegiem Bałtyku!

12.09.2008
Morza szum, ptaków śpiew, Złota plaża pośród drzew - Wszystko to w jesienne dni Przypomina 3 E mi... Wrzesień, to miesiąc, którego nikt nie oczekiwał podczas wakacji. Poza 3E… A to dlatego, że postanowiliśmy przedłużyć nasz wypoczynek aż o tydzień i wyjechać na wspólne wojaże właśnie we wrześniu!

Morza szum, ptaków śpiew,
Złota plaża pośród drzew -
Wszystko to w jesienne dni
Przypomina 3 E mi...

Wrzesień, to miesiąc, którego nikt nie oczekiwał podczas wakacji. Poza 3E… A to dlatego, że postanowiliśmy przedłużyć nasz wypoczynek aż o tydzień i wyjechać na wspólne wojaże właśnie we wrześniu!


Naszą przygodę rozpoczęliśmy na bocheńskim dworcu kolejowym, gdzie wieczorem 2 września, my(3E), Pan Profesor Jerzy Pączek oraz Pani Profesor Beata Truś, zjawiliśmy się obładowani ogromnymi bagażami. Po pożegnaniu rodzin, przyjaciół i zwierzaków przemieściliśmy się do Krakowa, a stamtąd już prosto do Malborka. Około południa, po trzygodzinnym opóźnieniu, dotarliśmy do celu! Najpierw zakwaterowanie. Potem ruszyliśmy na podbój wspaniałej twierdzy Krzyżaków. Na zamku spędziliśmy większość naszego czasu, co oczywiście spowodowało u całej grupy iście wilczy głód. Popołudniu zapełniliśmy nasze żołądki i znów wróciliśmy na zamek, aby uczestniczyć w nocnej wizycie i pełnym wrażeń spektaklu „KRZYŻEM I MIECZEM ŚWIATŁO I DĹšWIĘK NA ZAMKU W MALBORKU”. Około godziny 22, po krótkim spacerze wzdłuż okalającej twierdzę rzeki Nogat, zawitaliśmy w schronisku, gdzie wykończeni dniem pełnym wrażeń zasnęliśmy w przytulnych śpiworach;)

W czwartek, z samego rana ruszyliśmy na malborski dworzec, aby stamtąd udać się do Gdańska. Po długiej i wyczerpującej podróży, związanej nie tyle z dojazdami, co z koniecznością noszenia ciężkich bagaży, dotarliśmy do kolejnego schroniska. Kiedy w końcu udało nam się pozbyć zbędnego balastu, mogliśmy zacząć podbijać Trójmiasto! I tak kolejno zobaczyliśmy Kościół Najświętszej Maryi Panny, Kościół Świętego Mikołaja, słynny Kościół Brygidek, Muzeum Historyczne Miasta Gdańska, gdańskie nabrzeże oraz Muzeum Morskie. Nareszcie powrót do schroniska i obiadokolacja! Ale to nie był koniec dnia…. Postanowiliśmy w końcu zobaczyć morze i późnym wieczorem udaliśmy się na spacer na plaże w Jelitkowie. Wypad ten okazał się niezwykle męczący, ale bardzo udany. Niepożądanych skutków nocnych kąpieli w Bałtyku na szczęście nie było.

                        W piątek, po śniadaniu, wyjechaliśmy na Westerplatte. Tam, dzięki opowieściom Profesora Pączka, mieliśmy okazję uczestniczyć w niezwykłej lekcji historii. Po Gdańsku przyszedł czas na Gdynię, do której udaliśmy się podmiejską kolejką. W gdyńskim porcie zwiedzaliśmy zacumowane okręty (Błyskawica, Dar Pomorza) oraz Muzeum Morskie, gdzie ogromne wrażenie wywarła na nas kolekcja ryb i innych żyjątek morskich. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Oliwie. W tutejszej katedrze mieliśmy okazję wysłuchać koncertu wykonanego na jednych z najpiękniejszych organów, a we wspaniałym parku chyba każdy z nas uczestniczył w mniejszej, czy większej sesji zdjęciowej… Późnej wróciliśmy do schroniska, zjedliśmy posiłek i spędziliśmy resztę wieczoru w pokojach…

                      Sobota - ostatni dzień wycieczki. Morze, morze, Bałtyk, Morze bałtyckie i jeszcze raz morze, czyli przeprawa promem na Hel. Mimo dość posępnej pogody, było przyjemnie. Na miejscu troszkę wiało, ale przynajmniej widzieliśmy, jak inteligentnymi stworzeniami są foki i jak się je karmi. W drodze powrotnej nikogo już nie dziwił widok morza, zatem większość grupy po prostu zasnęła. Tym razem wylądowaliśmy na słynnym Molo w Sopocie! Tutaj pogoda nas zaskoczyła - było miło, słonecznie, cieplutko! Wszystkie te okoliczności sprawiły, że zaraz po wejściu na plaże, niczym malutkie dzieci, zaczęliśmy się wygłupiać, budować zamki z piasku i zbierać muszelki, nie szczędząc sobie przy tym zdjęć. Również na sopockiej plaży zorganizowaliśmy naszej Wychowawczyni małe imieniny, które akurat w tym dniu obchodziła. Z wielkim bólem serca, popołudniu wróciliśmy do schroniska, żeby zabrać nasze wciąż ciężkie bagaże. Stamtąd już tylko na dworzec, do pociągu i… do domu! Po całonocnej podróży, w czasie której m.in. nasi koledzy nawiązali nowe znajomości, około 9 rano zawitaliśmy na bocheńskim dworcu. I tak skończył się wyjazd, wakacje, i cały odpoczynek…

A teraz ciiiiiii!! Słyszycie?! Morze szumi…..

Logotypy funduszy UE

„Cyfrowy Powiat Bocheński” - E-administracja w Powiecie Bocheńskim.

Używamy plików cookies w celu optymalnej obsługi Państwa wizyty na naszej stronie. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.