- A z tego miejsca reżyser kontaktuje się z kierownikiem planu.
- Ekhm! PANEM kierownikiem planu! – rozległ się głos z bliżej nieokreślonego miejsca.
- Tak, właśnie.. A więc stąd reżyser kontaktuje się z panem kierownikiem planu. Teraz pana sobie ściszymy, żeby nam za bardzo nie przeszkadzał… Tylko który to guzik?!

Właśnie, który. A było ich w reżyserce studia TVP Kraków dosyć sporo. O ilości guziczków i pokręteł w panelu sterującym, mnogości lamp w studiu, kamerach, do których mają patrzeć zawodnicy ze stanowisk 1-10, jak klaskać i ‘spontanicznie’ okazywać radość oraz innych rzeczach, których w telewizji nie pokazują, mogliśmy się dowiedzieć podczas Dnia Przedsiębiorczości. Razem z prof. Haliną Kamionką oraz prof. Barbarą Ptak odwiedziliśmy dwa budynki telewizji: TVP Kraków oraz stacji TVN.
W pierwszym z nich mogliśmy ( krótko bo krótko, ale jednak ) uczestniczyć w próbach do nagrania teleturnieju „Milionerzy”. 1 LO nie oszczędziło nawet Huberta Urbańskiego , który, z niepokojącą wręcz ochotą, pozował z nami do zdjęć. Operatorzy kamer, reżyserzy dźwięku, animatorzy oraz wielu innych pracowników telewizji starało się wytłumaczyć nam każde „co, gdzie i jak”, ale na krześle, przeznaczonym specjalnie dla Huberta, siedzieć już nie pozwolili. Nasz przewodnik pokazał nam także superstrzeżone miejsce, gdzie przechowywane są pytania do teleturnieju ( zamknięte na klucz a‘la nasze szkolne sprawdziany a równocześnie pilnowane przez niezwykle sympatycznego pana ochroniarza, czytającego kolorowe pismo o sławnych kolegach z pracy i zagryzającego ciasteczko).
Po około dwugodzinnym penetrowaniu każdego kąta budynku TVP Kraków udaliśmy się do głównej siedziby stacji TVN. To miejsce zdecydowanie bardziej kojarzyło się ze znanym nam srebrnym ekranem. Gdzieś za plecami przemknęła nam Ewa Drzyzga, wokół zabezpieczenia, ochrona, wszechobecne kamery a wśród nich MY. Tym razem odwiedziliśmy studia takich programów jak np. „Apetyt na kasę” czy „Granie na śniadanie” (kominek, dwa fotele, obraz na ścianie; ogólnie dość przytulnie,) czy „ Nocne granie” – hamak, morze, palmy, drinki. Ech... wakacyjne klimaty. Po drugiej stronie korytarza znajdowało się studio wróżki - niestety bez wróżki, ale za to z magiczną kulą. Podczas gdy jedni, w dobie panującego kryzysu, próbowali cokolwiek z niej ‘wywróżyć” inni kręcili kamerą na prawo i lewo pokazując nas tym samym w stojącym na ziemi telewizorze lub zaglądali, co TVN trzyma za ścianą, a właściwie to między ścianami ( miotłę, konika na biegunach i złoto-czarną płachtę ).
Na koniec dwóch miłych panów uświadomiło nam, że praca w telewizji, to -oprócz zabawy -także czarna robota. W małym pokoiku ( około 3x3 ) opowiadali: „Tutaj, dzień w dzień, przez 8 godzin, uczymy się sztuki kompromisu. Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że z 2-godzinnego zebranego materiału musimy zmontować 2,5-minutowy reportaż. Z różnymi efektami dźwiękowymi, zdjęciami, itd. Ile to trwa? Czasami... bo ja wiem... coś koło tygodnia.” Wydaje się, że to długo? Otóż okazuje się, że nie. „Wiecie, można coś zrobić albo dobrze, albo szybko. My musimy robić dobrze i szybko.”. Aby pocieszyć tych, którzy wiążą swoją przyszłość z pracą w telewizji, ale o komputerach, kamerach i innych elektronicznych ustrojstwach nie mają bladego pojęcia, jeden z montażystów powiedział: „Ja na przykład jestem nauczycielem historii -nasz śmiech- Serio!”. Po prostu trzeba lubić to, co się robi.
Na trwające właśnie próby do nagrania „Rozmów w toku” już nas, niestety, nie wpuszczono.
Tak oto nasza grupa spędziła Dzień Przedsiębiorczości, a po powrocie do domu mogliśmy zasiąść przed telewizorem ( włączając kanał TVN, rzecz jasna ) by porównać obie strony srebrnego ekranu.